Parking podziemny

Loki bez skrupułów strzelił mu w głowę zanim ten podszedł do nich zbyt blisko. -Jeżeli ten gnój narucha nam przypał i przyjdą te gnidy to mamy przejebane. - powiedział do dziewczyny ocierając krew z twarzy

Spojrzałam na mężczyznę leżącego na ziemi. Ugh... Gdyby dopiero co został ugryziony w nogę czy rękę... To można by ją odciąć... - pomyślałam kucając koło martwego ciała. Złożyłam ręce, by pomodlić się nad jego duszą. Tak uczyli mnie, gdy byłam mała. Ugh... Przynajmniej w drugim domu.

-Zacznijmy od samego dołu. Będzie nam łatwiej ogarnąć - powiedziałam ruszając ku schodom prowadzącym w dół. Nie zamierzałam już więcej odpowiadać bo nie było mi to potrzebne. No,,, Chyba, że zostanę do tego zmuszona przez sytuacje. Może wtedy...

Ucałował krzyż wiszący przy jego nieśmiertelnikach. -Wybacz. Nie umiałem mu lepiej pomóc. Jeśli jakimś cudem nie był zarażony to wykrwawiłby się zanim donieślibyśmy go do drzwi. - skończył ze skruchą i ruszył za dziewczyną.

-Gdyby ugryzło go dopiero to można by odciąć kończynę. Widziałam jak jednemu mężczyźnie tak zrobili... Przeżył tydzień, ale umarł, bo wdało się zakażenie. A teraz wybacz, ale jeżeli nie masz nic sensownego do: powiedzenia, zapytania to nie mów do mnie...

-Baby... - mruknął pod nosem. Schodził po schodach wolnym krokiem. Sprawdził jeszcze ile amunicji zostało mu w broni. Siedem pocisków. Potencjalnie siedmiu zabitych.

Szlam powolnym krokiem w dol. Przed soba mialam latarke, tak na wszelki wypadek, a w dloni katane. Szlam jak najciszej umialam, bo wiedzialam, ze te karykatury reaguja na halas. Z kilometra by uslyszaly strzal z broni na otwartym terenie.

Otworzył gwałtownie drzwi od niższego piętra aby nie hałasować skrzypieniem. Schował broń i wyciągnął bagnet. -Możemy spróbować się z bliska łajzy. - burknął pod nosem. -Lepiej wyłącz latarkę. Każdy zauważy światło.

Jak go zdziele, to sie nie pozbiera. Mam wylaczyc latarke? Bylo ciemno jak w dupie wiec jeszcze gorzej bedzie jezeli nie bedziemy nic widziec. Zignorowalam go i ruszylam wglab z katana w reku.

Z ciekawości podszedł sprawdzić włącznik światła. No tak nie działał. Czego innego można się było spodziewać. -Jeśli nie na poprzednim to na tym może być pomieszczenie ochrony parkingu a tam broń.

Jak czlowiek moze byc tak glupi? Chyba kazdy wie, ze czlowiek o zdrowym rozsadku widzac takie cos, bral by bron i strzelal gdzie popadnie.
-Jestes glupszy nislz tamta suka

-O co ci znowu chodzi? Mam ze mną jakiś problem tylko dla tego że postępuje inaczej? To jest dopiero głupie. Przypominam ci. Szkolono mnie do zabijania... Nie ma znaczenia kogo.

-To nie tak. Jezeli widzieli katastrowe, to wzieli bron ze soba. O to chodzi - odparlam ze stoickim spokojem. Spokojnie Alex. Jest glupszy niz ameba i ci nie zagrozi. Dokladnie.. Zwykla ameba

-Tylko że na wyspie jest więcej ludzi niż broni. Raczej mało kto bierze broń na wakacje. Musimy racjonować amunicje i liczyć na to co znajdziemy od mieszkańców i personelu. Zróbmy tak. Widzę że mnie nie znosisz. Nie musisz. Nie szukam przyjaciół. Załatwimy aktualne zadanie i rozchodzimy się w swoje strony. Ale pamiętaj. Jesteśmy tu sami. Chcesz się przekonać czy strzelam szybciej niż ty tniesz? Nikt nie usłyszy tu że coś ci się stało księżniczko.

Zmrozilam go spojrzeniem, a moje ostrze w mgnieniu oka znalazlo sie przy jego szyi.
-To nie tak, ze cie nie lubie. Ja po prostu nienawidze facetow. Mam swoje powody, ale zaprzyjaznic sie ze mna da. Sa na to zyjace dowody, a jeden z tych dowodow siedzi w kuchni i popija herbatke... A. I nie nazywaj mnie ksiezniczka

Loki przyłożył bagnet do jej uda. -Przecięcie tętnicy udowej spowoduje szybszy i bardziej obwity krwotok niż podcięcie gardła. Nawet jeśli zetniesz mi łep to po śmierci zaciskają się mięśnie także szarpnij klingą jeśli masz odwagę. Wykrwawienie to ponoć cholernie bolesna metoda śmierci. Póki co jesteśmy na siebie skazani. Możemy się teraz pozabijać albo sobie na wzajem chronić tyłki. Powtórzę to co mówiłem na sali, jeszcze zdążysz się namachać mieczem, a siłe lepiej oszczędzać na większą sprawę. - mówiąc to zabrał nóż z jej nogi.

-Moge zatamowac krwotok. A ty? Jak stracisz glowe to tak nie za bardzo sie da - usmiechnelam sie wrednia, a zarazem slodko. Zazwyczaj ten usmiech przyciagal inne osoby, ktore chcialy ze mna po jakims czasie byc, ale w faceta watpilam. Oni tylko sprawiaja klopoty

Zignorował jej nędzne teorie. -Po podcięciu tętnicy udowej, największej u człowieka nie miałabyś czasu na bandażowanie siebie. Chyba że jesteś Wolwerin i regenerujesz tkanki, ale w to wątpię. - ruszył bez dalszych słów w głąb sali, aż zauważył przy ścianie zaparkowany samochód. Wyglądał na sprawny. -Widzisz go? Panie przodem.

-Tsk... - cicho prychnelam. Taki pewny siebie? To kiedya wpakuje mi ta katane w serce i zobaczymy - mowilam w myslach idac w strone samochodu. -Kobiety przodem, a plebs n akoncu

Przyjrzał się autu po czym wyciągnął Alex spinkę z włosów i otworzył bezszelestnie samochód. Pierwsze co to zdemontował alarm antywłamaniowy i w spokoju wsiadł do auta. Licznik pokazywał że w baku jest jeszcze paliwo. -Widzisz coś w okolicy? Mogę bezpiecznie włączyć silnik?

-E-ej! - unioslam oburzona glos. Jak on smie. Zagryzlam warge i skrzyzowalam rece. Nie cierpie go.. Facevi to zera.
-Nie wiem

-Wybacz. Bałem się że wybijanie szyby włączy alarm. - podał dziewczynie spinkę i jednocześnie ściągnął wachlarze do zasłaniania słońca. Kluczyków tam nie było. -Żywić taką nienawiść o spinkę. - pomyślał. Sprawdził jeszcze schowek. Hura były tam. Loki włożył je do stacyjki i przekręcił. Usłyszał że silnik działa ale nie chce zaskoczyć. -Proszę cię. Działaj. - błagał pod nosem zdesperowany.

Zabralam mu swoja spinke i zalozylam ja na wlosy. Mogl po prostu spytac. Tak trudno powiedziec ,,Moge pozyczyc?" czy cos w ten desen? Tsk...
-Sprawdz pod maska. Ide o zaklad, ze kable sa zle podlaczone.