Parking podziemny

Powolnym krokiem weszłam do podziemnego parkingu. Wszędzie było widać krew, porozrzucane rzeczy i niekiedy trupy. Swąd rozchodził się w obrębie 5-ciu merów od trupów. Można było umrzeć przez sam smród rozkładających się ciał.

Z tego względu, że nie miałam co robić, postanowiłam zejść do podziemnego parkingu. Jeszcze tam nie byłam i z tego co mi mówiono, nie jest tam zbyt przyjemnie, że wali trupami. Ale co to dla mnie, studentki medycyny, która spędziła mnóstwo czasu w prosektorium? Nic wielkiego. Gdy już tam weszłam owy, specyficzny zapach uderzył mnie w nozdrza. Skrzywiłam się lekko, bo był on o wiele mocniejszy niż na zajęciach, ale co się dziwić. Rozejrzałam się i w oddali ujrzałam czyjąś sylwetkę.

Szłam powoli przez parking próbując uprzątnąć ciała na jeden stos. Ugh... Capiło okropnie. Na dłoniach miałam rękawiczki, a część bluzy zasłaniała moje usta. Wdychanie tego mogło być dość niebezpieczne. Chciałam.. Chciałam spalić te ciała, by było tu w miarę czysto i.. Żeby dusze tych martwych ludzi mogły odejść w spokoju. Cholera.. Było ciężej niż myślałam, bo niektórzy byli na prawdę grubi.

Z ulgą spostrzegłam, że to Alex. Było ciemno, więc nie zorientowałam się od razu. Podeszłam do dziewczyny szybkim krokiem, starając się nie patrzeć na ciała. Niektórzy mieli jeszcze twarze w dobrym stanie, przez co robiło mi się trochę żal tych ofiar. Z kieszeni wyciągnęłam parę lateksowych rękawiczek, które były moim nieodłącznym elementem.
- Okropne miejsce, prawda?... Uhm, może ci pomóc z tymi ciałami? Jest ich naprawdę dużo - nie brzydziła mnie myśl, że będę dotykać martwych. To przecież byli ludzie, prawda?..

Kilka ciał leżało już w pięknym stosie, a ja taszczyłam kolejne. Grubas z deformowaną, pociętą twarzą. Kto wie co go tak urządziło.. - pomyślałam krzywiąc się na samą myśl. Było mi żal tych ludzi. Ale.. Przetrwają najsilniejsi. Gdy do moich uszu dobiegł czyjś głos, dygnęłam się delikatnie. Nie chciałam, by ktoś mnie widział. Dla innych byłam po prostu zimną, oschłą suką, ale widząc kto to, uśmiechnęłam się delikatnie. Ava... - pomyślałam i skinęłam delikatnie głową.

Uśmiechnęłam się do dziewczyny pocieszająco, bo widziałam, że nie jest jej tu zbyt komfortowo. Nikomu by tu nie było... Zakryłam usta koszulką i chwyciłam ciało jakiejś kobiety, które przesunęłam na stertę stworzoną już przez Alex. Zastanawiałam się, co potem, ale na razie nie chciałam w to wnikać.
- Może jak ogarniemy część, pójdziemy się przewentylować? Razem będzie raźniej i przyjemniej - zaproponowałam cicho.

Patrzyłam na te wszystkie trupy. Było ich sporo więc.. Minimum godzinę spędzimy na zbieraniu ich. Potem wystarczy spalić ciała. Będzie ognisko, ciepło i pozbędziemy się smrodu. Zatrzymałam się i spojrzałam na Ave.
-... - wzruszyłam ramionami. Nawet przy niej mało mówiłam, ale cóż...

Wiedziałam, że dziewczyna jest małomówna, więc nie bardzo się tym przejęłam. Chciałabym jednak, by kiedyś się przede mną otworzyła, wydawała się być w porządku osobą, skoro chciała sprzątnąć ciała, może z szacunku do nich, a może by po prostu pozbyć się smrodu.
Przeciągnęłam kolejne ciało na stertę i westchnęłam, wdychając powietrze przez materiał koszulki.

-Można... Pójść... - odparłam cicho przez bluzę. Kilka razy coś mówiłam, ale tylko czasami. Nie lubiłam niepotrzebnie się odzywać. To zbędne... Po godzinie ciała były sprzątnięte, a ja... Stałam wpatrując się w nie pustym wzrokiem.

- Naprawdę chętnie z tobą pójdę, będzie fajnie - powiedziałam z lekką dozą radości, że dziewczyna się odezwała. To naprawdę mnie ucieszyło.
Po godzinie obie stałyśmy i patrzyłyśmy się na górę ciał. Nie wyglądało to przyjemnie.
-I co teraz z nimi zrobimy?...

Stalam chwile w milczeniu. Modlilam sie? Nie.. Po prostu dziekowalam za to, ze to nie ja tam lezalam. Kucnelam i cicho westchnelam.
-Po prostu... Spale je - odparlam i wyjelam zapalniczke z kieszeni. Przejechalam kciukiem po grawerj ku na niej i odpalilam ja. Wystarczyla chwila, aby cos sie podpalilo.

- A-ale to chyba nie jest najlepszy pomysł! - złapałam ją za rękę i odciągnęłam, zanim podpaliła ciała.
- Jesteśmy w zamkniętym pomieszczeniu. Jeśli to tu zrobimy, podpalimy cały hotel... Trzeba wymyślić inny sposób na pozbycie się ich - mruknęłam z lekkim przerażeniem, że dziewczyna wpadła na taki pomysł.

-Najwyzej spalimy caly hotel... Ale.. Moze i pozbedziemy sie calej tej zarazy. Kto wie czym to jest? - spojrzlam w jej oczy. -Nikt nie wie co to... Nawet ty, ktora skonczylas medycyne... Wiem to, bo widze wszystko w twoich oczach... - pierwszy raz mowilam tak duzo. Jednak... Nie czulam się z tym zle.

Miała rację, nie wiedziałam co to było. Czułam się z tym źle, ale tutaj nie miałam warunków do przeprowadzenia badań. Zaskoczyła mnie tym, że powiedziała tak dużo.
- No to może kontrolujmy ogień, by nie rozprzestrzenił się i najwyżej będziemy gasić - też spojrzałam jej w oczy, ale zaraz odwróciłam wzrok nie chcąc się zarumienić. Alex była taka ładna... ehh...

Zabralam swoja reke i podeszlam do jednego ciala. Mozna bylo... Palic po dwa ciala. Zmniejszyly bysmh zagrozenie podpalenia budynku... Kiwnelam glowa.
-Najlepiej palic po dwa ciala...

- To lepszy pomysł - trochę porozdzielałyśmy ciała od siebie, po dwa i trzy. Zapalniczki nie miałam więc czekałam na jej ruch. Nie bardzo tego chciałam, bo smród palącego się trupa był jeszcze gorszy niż takiego leżącego. Ale dla dobra sprawy jakoś wytrzymamy.

-Willow urwie mi łeb... - mruknęłam patrząc na stosiki. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę ściany, o którą się oparłam. -Poczekajmy aż przestanie padać... Chcę mieć jeszcze swoją głowę

Skinęłam głową, stojąc w miejscu i patrząc na ciała. Biedni ludzie... Nie chciałam o tym myśleć więc odwróciłam się i spojrzałam w stronę wyjazdu z parkingu. Chciałam stąd wyjść, zrobiło mi się trochę niedobrze...
- Jak przestanie lać, spalimy je na dworze, tak?... Trzeba się ich jak najszybciej pozbyć by nie było zarazy...

Cicho westchnęłam i zamknęłam oczy. Byłam dość zmęczona. Wzięłam kilka głębszych oddechów. Nie spałam chyba kilka dni... Padałam na pysk przy każdym ruchu. Odepchnęłam się od ściany nogą.

- Chodźmy stąd, proszę... Tu jest okropnie - mruknęłam, biorąc kolejny głęboki wdech przez koszulkę. Czułam, że będę musiała się porządnie umyć... Kilka razy. Alex wyglądała na ledwo żywą więc przebywanie w takim miejscu na pewno jej nie pomagało.

-I tak miałam zamiar wracać na górę.. - szepnęłam i ruszyłam do wyjścia. Szłam powoli, by się nie przemęczać. Ugh... Szło mi się dość ciężko, al nie pokażę jej tego. Nie chciałam, by widziała we mnie zwykłą ciape.

Ruszyłam za nią i zrównałam się krokiem, gotowa w każdej chwili ją złapać i jej pomóc. Wzięłam ją pod ramię.
- Może się czegoś napijemy? Ciepła herbata dobrze nam zrobi - szepnęłam miękko, nie mając sił mówić głośniej.

Spojrzałam na nią zdziwiona dość... Dość mocno. Nigdy mnie nie podtrzymywała. Nie ważne jak była bym zmęczona. Zatrzymałam się na chodach prowadzących na górę.
-No... Dobrze... - odparłam i wznowiłam swój chód.

Schody wydawały mi się teraz stanowczo za długie, stopnie za wysokie. Noszenie trupów było jednak na tyle męczące, bym zaczęła nienawidzić schodów. Dziewczyna mnie nie odepchnęła na szczęście i nie powiedziała, że mam jej nie pomagać, co mnie w środeczku ucieszyło. Już więcej się nie odezwałam, mimo wszystko nawet mówienie było męczące...